niedziela, 11 marca 2012

Rozdział 2

Wstałam, bez znaczenia jakie szkody czy przygody przyniesie mi dzień. Pierwszy raz w piątej klasie i ten przystojniak... Tylko to mnie ciągnęło do szkoły. Bo co innego? Ah, tak! Wiedza... Ciągle ją zdobywać. To już męczące. I te trudne zadania! Nie dość, że trudne to jest ich jeszcze za dużo. Ubrałam dżinsowe rybaczki, top z krótkim rękawkiem, bluzę, podkolanówki i balerinki. Uważałam, że nie wyglądam najlepiej. Miałam złą opinie o sobie. I te włosy... Kręcone! Głupie! Nienawidzę ich! Już... Stanęłam na progu szkoły. Weszłam do klasy czekając na dzwonek... Moja komórka wskazywała za dziesięć ósma. 
- Jeszcze tylko 10 minut! - ucieszyłam się na tą myśl. No tak... Czas się dłużył, myślałam:
- Gdy sobie pomyślę, żeby czas leciał wolniej będzie leciał szybciej! Dobry pomysł... - po lekcjach poszłam do babci na obiad, jak zawsze. Nadszedł weekend. W pizzerii było widać jak moje koleżanki jadły pizze. Bez zemnie? Tak... Byłam oburzona. Ale przecież one mnie nie lubią. Za ramienia Laury wystawała jakaś głowa. Był to Kacper, nowy uczeń naszej klasy. Pobiegłam szybko z łzami w oczach. Było to uczucie nie do opisania... Złe, bez graniczne. 
- Miłość nie zna granic - myślałam, a łzy płynęły mi po policzkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz